
Multistrada to bardzo ważny motocykl dla Ducati. Po pierwsze – działa pokrzepiająco na słupki sprzedaży. Po drugie – tchnął powiew komfortu w sportową gamę motocykli Ducati nie pozbawiając jej przy tym sportowości. Pierwszy model, zaprojektowany przez Pierre Terblanche wyglądał, cóż, wyglądał jakby cierpiał na odrażającą chorobę, która zdeformowała jego twarz. Niemniej jednak motocykl okazał się strzałem w dziesiątkę dla ludzi, którzy pragnęli „Ducati Feeling”, ale niekoniecznie chcieli każdą podróż kończyć odparzeniami stref intymnych i bólem kręgosłupa. Gdy zaprezentowano pierwszą Multi 1200, BMW ustawiło sobie już sobie rynek motocyklu Adventure, stąd też siłą rzeczy porównywano ten sprzęt z, jakby nie było, nieco offroadowym GS-em. Jazda Multistradą w terenie, w trybie „Enduro” i na oponach Scorpion Trail jest równie przyjemna jak stanie w kolejce w Urzędzie Pracy. Niemniej jednak, to co dzieje się na asfalcie z przodem motocykla w trybie „Sport” jest już całkiem fajne. Po pięciu latach Multistrada powraca w zupełnie nowej odsłonie. Czy nowe ciuchy i nowe serce wystarczą, żeby zrobić roszadę w klasie Adventure?
Ducati Bolognese
Nie mam nawet cienia wątpliwości, żeby nazwać ten
motocykl pięknym. Ducati co prawda ma w swojej szafie wiele szkieletów
(Paso, pierwsza Multistrada, 999 – wszystkie zaprojektowane przez
jednego człowieka), ale umówmy się, Włosi wiedzą cholernie dobrze jak
zbudować motocykl w taki sposób, aby ludzie musieli poprawiać spodnie w
kroczu. Sama recepta na Multistradę się nie zmieniła. Poprawiono jednak
niemal każdy detal, aby w efekcie ten motocykl odświeżyć i uczynić
wspaniałym. Spójrzcie na agresywny przód, osłony dłoni, sekcję
centralną, boczne panele, ramę, wydechy, a nawet takie detale jak płyta
pod silnikiem.
Doskonale wiemy, że w klasie szosowych enduro (lub
jakkolwiek inaczej nazywa się ta nisza motocykli w tym tygodniu) design
nie jest na pierwszym miejscu, ale we Włoszech piękne wzornictwo jest
zaraz po Papieżu. Jest jeszcze jedna rzecz. Nowa Multistrada wygląda
modnie. Wiem, że puryści, w których garażach stoją nieodpalające
Shovelheady i Junak porośnięty mchem powiedzą, że „moda jest dobra dla
ciot”, ale lepiej pogódźcie się z prawdą, dobrze? Światła na diodach
LED, jeszcze bardziej ostry design i cały ten „look” rodem z
mediolańskiego wybiegu to nie efekt widzimisiów projektanta, ale
odpowiedź na potrzeby coraz bardziej wymagającego rynku.

Kiedy otwarłeś przepustnicę w Testastretta 11 do końca i
kiedy przednie koło opadło już na ziemię w twojej głowie raczej nie
kłębiła się myśl „hmmm, chciałbym, żeby to było trochę mocniejsze”. Mimo
to, Multistrada a.d 2015 dostała całkowicie nowe serducho o nazwie
Testastretta DVT. Pod tym nudnie brzmiącym akronimem kryje się
Desmodromic Variable Timing, czyli zmienne fazy rozrządu. Pewnie
zadajecie sobie właśnie pytanie co to daje. Otóż daje całkiem sporo.
Wydłuża się czas, w którym cylindry napełniają się mieszanką przy
niskich obrotach. Mówiąc jeszcze bardziej obrazowo, przy niskich (oraz
średnich) obrotach będzie więcej momentu obrotowego. Z kolei przy
wysokich obrotach skraca się czas otwarcia zaworów, co jednocześnie
zapobiega ich kolizji z tłokami. Efektem zastosowania tej technologii
jest 10 KM więcej, czyli obecnie 160 KM, oraz moment obrotowy równy 136
Nm. DVT oczywiście całkowicie zmienia konstrukcję silnika, ale oprócz
nowych zmiennych faz rozrządu pierwsze skrzypce gra tutaj elektronika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz