poniedziałek, 25 maja 2015

2015 Ducati Multistrada 1200


2015 Ducati Multistrada 1200

Multistrada to bardzo ważny motocykl dla Ducati. Po pierwsze – działa pokrzepiająco na słupki sprzedaży. Po drugie – tchnął powiew komfortu w sportową gamę motocykli Ducati nie pozbawiając jej przy tym sportowości. Pierwszy model, zaprojektowany przez Pierre Terblanche wyglądał, cóż, wyglądał jakby cierpiał na odrażającą chorobę, która zdeformowała jego twarz. Niemniej jednak motocykl okazał się strzałem w dziesiątkę dla ludzi, którzy pragnęli „Ducati Feeling”, ale niekoniecznie chcieli każdą podróż kończyć odparzeniami stref intymnych i bólem kręgosłupa. Gdy zaprezentowano pierwszą Multi 1200, BMW ustawiło sobie już sobie rynek motocyklu Adventure, stąd też siłą rzeczy porównywano ten sprzęt z, jakby nie było, nieco offroadowym GS-em. Jazda Multistradą w terenie, w trybie „Enduro” i na oponach Scorpion Trail jest równie przyjemna jak stanie w kolejce w Urzędzie Pracy. Niemniej jednak, to co dzieje się na asfalcie z przodem motocykla w trybie „Sport” jest już całkiem fajne. Po pięciu latach Multistrada powraca w zupełnie nowej odsłonie. Czy nowe ciuchy i nowe serce wystarczą, żeby zrobić roszadę w klasie Adventure?
Ducati Bolognese
Nie mam nawet cienia wątpliwości, żeby nazwać ten motocykl pięknym. Ducati co prawda ma w swojej szafie wiele szkieletów (Paso, pierwsza Multistrada, 999 – wszystkie zaprojektowane przez jednego człowieka), ale umówmy się, Włosi wiedzą cholernie dobrze jak zbudować motocykl w taki sposób, aby ludzie musieli poprawiać spodnie w kroczu. Sama recepta na Multistradę się nie zmieniła. Poprawiono jednak niemal każdy detal, aby w efekcie ten motocykl odświeżyć i uczynić wspaniałym. Spójrzcie na agresywny przód, osłony dłoni, sekcję centralną, boczne panele, ramę, wydechy, a nawet takie detale jak płyta pod silnikiem.
Doskonale wiemy, że w klasie szosowych enduro (lub jakkolwiek inaczej nazywa się ta nisza motocykli w tym tygodniu) design nie jest na pierwszym miejscu, ale we Włoszech piękne wzornictwo jest zaraz po Papieżu. Jest jeszcze jedna rzecz. Nowa Multistrada wygląda modnie. Wiem, że puryści, w których garażach stoją nieodpalające Shovelheady i Junak porośnięty mchem powiedzą, że „moda jest dobra dla ciot”, ale lepiej pogódźcie się z prawdą, dobrze? Światła na diodach LED, jeszcze bardziej ostry design i cały ten „look” rodem z mediolańskiego wybiegu to nie efekt widzimisiów projektanta, ale odpowiedź na potrzeby coraz bardziej wymagającego rynku.

Ducati Multistrada 1200 S150 KM to przecież za mało
Kiedy otwarłeś przepustnicę w Testastretta 11 do końca i kiedy przednie koło opadło już na ziemię w twojej głowie raczej nie kłębiła się myśl „hmmm, chciałbym, żeby to było trochę mocniejsze”. Mimo to, Multistrada a.d 2015 dostała całkowicie nowe serducho o nazwie Testastretta DVT. Pod tym nudnie brzmiącym akronimem kryje się Desmodromic Variable Timing, czyli zmienne fazy rozrządu. Pewnie zadajecie sobie właśnie pytanie co to daje. Otóż daje całkiem sporo. Wydłuża się czas, w którym cylindry napełniają się mieszanką przy niskich obrotach. Mówiąc jeszcze bardziej obrazowo, przy niskich (oraz średnich) obrotach będzie więcej momentu obrotowego. Z kolei przy wysokich obrotach skraca się czas otwarcia zaworów, co jednocześnie zapobiega ich kolizji z tłokami. Efektem zastosowania tej technologii jest 10 KM więcej, czyli obecnie 160 KM, oraz moment obrotowy równy 136 Nm. DVT oczywiście całkowicie zmienia konstrukcję silnika, ale oprócz nowych zmiennych faz rozrządu pierwsze skrzypce gra tutaj elektronika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz